wtorek, 7 sierpnia 2012

Zakład produkcyjny (Humoreska) - Jan Orlicki

To było już ostatnie posiedzenie rady pracowniczej naszego zakładu. Na koniec dyrektor miał ogłosić upadłość.

Przez dłuższą chwilę wszyscy siedzieliśmy w milczeniu. Pierwszy odezwał się przewodniczący rady pracowniczej.
- Proszę państwa, jeżeli ktoś ma jakiś pomysł na ratunek dla naszego zakładu, to proszę powiedzieć to teraz, w przeciwnym razie już za chwilę, dyrektor ogłosi upadłość.

Nadal trwała grobowa cisza. Dało się wyczuć atmosferę przygnębienia i zniechęcenia.
- Proszę państwa, jeżeli nikt nie ma nic do zaproponowania, to kończymy zebranie - powiedział przewodniczący.
- Zaraz, zaraz - odezwałem się nieśmiało. Mam taki pomysł, ale proszę, żebyście się ze mnie nie śmiali.
- Śmiało, proszę mówić - zachęcał mnie sam dyrektor.
- Chodzi mi o to, że zakład nasz jest bardzo stary. Stara hale, maszyny i narzędzia. Dlatego proponuję, żeby zrobić tu żywe muzeum. Zrobimy również sklep z pamiątkami. Wycieczki, które tu będą przyjeżdżać zobaczą, jak kiedyś się pracowało. Na jakich maszynach i jakimi narzędziami, a drobne wyroby będą sprzedawane w naszym sklepie jako pamiątki. Tu w okolicy nie ma żadnego muzeum, więc może coś z tego będzie. Zawsze to coś nowego, potrzebna będzie tylko dobra reklama. Jak dobrze pójdzie, to jeszcze może kogoś zatrudnimy.

Poczułem wielką ulgę, usiadłem i uważnie przyglądałem się wszystkim. Wyglądali jakby nabrali wody w usta. To ich po prostu zatkało, lecz w oczach pojawiły się iskierki nadziei. Teraz głos zabrał dyrektor.
- Wie pan - nie krył swego uśmiechu zadowolenia - to bardzo dobry pomysł. Wiem nawet kogo jeszcze zatrudnimy na początek. To musi być... jakiś spec od reklamy. Brawo! Brawo! Proszę pana...
Nie wiem kto pierwszy zaczął klaskać, lecz później, klaskali już wszyscy.

Dziś jestem przewodniczącym w zarządzie spółki z.o.o. "Muzeum produkcji", a w wolnych chwilach oprowadzam wycieczki...