niedziela, 1 listopada 2020

NA ROZDROŻU


                 Na rozdrożu

                                       

                Na rozdrożu samotny krzyż

             chyli się przed czasem.

             Pośród pól zasianych ugorem

                stoją samotne chaty.


                Bocianie gniazda opuszczone,

                między strzechami hula wiatr.

            Tylko przed jedną starą chatą

                siedzi staruszek – Czas.


                Przed długą drogą chce odpocząć,

                zbiera wspomnienia – życia szmat.

                Opuszcza wieś swoją niechętnie,

                lecz i na niego przyszedł kres.


                Kiedy odejdzie – zostanie pustka,

                umrze kolejna Polska wieś.

                A na rozdrożu samotny krzyż

                - sam nie podniesie się...



 

niedziela, 26 lipca 2020

Moja stopa życiowa (Humoreska) Jan Orlicki

Każdy chce żyć na "wysokiej stopie". Lecz jak to zrobić? To dopiero jest pytanie.

Powiem tak. Mam rodzinę; żonę, córkę i syna. Czyli, wszyscy w domu. Rodzina nie za duża i nie za mała. Tak przynajmniej mi się wydaje, choć ludzie mówią, że w dzisiejszych czasach opłaca się mieć tylko jedno dziecko i to parę lat po ślubie. Przez ten czas można się czegoś dorobić i żyć na "wysokiej stopie".


Właśnie, tak się nasłuchałem w pracy o tej stopie życiowej, że nie daje mi to spokoju. Od tego czasu obejrzałem kilka razy swoje stopy. Są średnie, ale to przecież, to nie oto chodzi. Myślałem, co by tu zrobić, żeby żyć na "wysokiej stopie". Kraść nie będę, bo to - ani żadnych tradycji rodzinnych nie mam w tym fachu, a poza tym, sumienie mi na to nie pozwala. Po godzinach nie będę harował, bo nie mam zdrowia. Przecież i tak często choruję. Nawet jak bym pracował, to niewiele to zmieni w moich finansach. Co prawda lubię sobie trochę po majsterkować, ale na tym, nigdy się przecież nie dorobię. Co więc mam zrobić?


Pewnego razu, gdy majsterkowałem w piwnicy, znalazłem dwie grube i dość długie listewki. Pomyślałem sobie - to jest to! Przykręciłem do nich krótkie kawałki (wsporniki), na wysokości około metra. Stanąłem na nich i zacząłem chodzić. Zrobiłem parę kroków i spadłem na posadzkę. Narobiłem tyle hałasu, aż żona przybiegła do piwnicy. - Co ty wyprawiasz? Zabijesz się jeszcze - krzyczy.

- Zobacz! Zobacz! Mówię do żony. Znalazłem sposób na poniesienie naszej stopy życiowej. Teraz wszyscy będą nam zazdrościć. Jeszcze tego samego dnia wykonałem cztery takie egzemplarze dla całej rodziny. W sobotę na swoim podwórku zaczęliśmy trenować chodzenie. Szło nam coraz lepiej. W niedzielę po obiedzie, wybraliśmy się wszyscy na spacer do parku. Zdziwienie i zaskoczenie było ogromne. Niektórzy, oczywiście, pukali się w czoło pokazują na nas palcami. To z zazdrości (powiedziałem do żony), że żyjemy teraz na takiej wysokiej stopie.


Minęło kilka dni i nikt w miasteczku nie poruszał się inaczej. Każdy chciał żyć na "wysokiej stopie".