czwartek, 2 maja 2013

Sen kierownika (Humoreska) - Jan Orlicki

Byłem bardzo zmęczony, więc położyłem się wcześniej spać. Leżąc, rozmyślałem o minionym tygodniu. O stoczonej bitwie, o moje stanowisko pracy.


Tak naprawdę to może oni mięli rację i powinienem już odejść na emeryturę. Jednak obroniłem się bo mam za sobą dyrektora. Czuję, że zasypiam, lecz przed oczami mam nadal ostrą walkę z ludźmi, którzy chcieli mnie zniszczyć. 

Słyszę te ich okrzyki: 
 - Precz z Ciołkiem!, precz z Ciołkiem! 

Nagle następuje cisza. Siedzę wygodnie w swoim fotelu w biurze. Po chwili słyszę jak gdyby coś wgryzało się w mój fotel. Chciałem szybko wstać lecz nie mogę. Coś mnie trzyma. Myślę sobie - zrobili mi kawał, smarując fotel jakimś klejem. Zaglądam pod fotel, patrzę i nie wieżę. To korzenie z mojego tyłka przebiły już fotel i wiją się dalej w kierunku podłogi. 

Wstałem odruchowo razem z fotelem. O Boże! - krzyknąłem - na pomoc! Nikt nie słyszał mojego wołania, a korzenie zbliżały się coraz bardziej do podłogi. Postanowiłem biegać po biurze by korzenie nie wgryzły się w podłogę. Nic to nie dało. Korzenie coraz bardziej i coraz szybciej wiły się i wgryzał w podłogę. 

To już koniec, już po mnie. Zostanę tu na zawsze. Szarpałem się, szarpałem, aż się obudziłem cały zlany potem. To chyba jakaś przestroga - pomyślałem. 

Właśnie dochodziła godzina szósta rano. Wstałem, ogoliłem się i poszedłem do pracy. W biurze jeszcze nikogo nie było, więc spokojnie napisałem podanie o przejcie na emeryturę i zaniosłem do dyrektora.