środa, 27 listopada 2013
środa, 20 listopada 2013
sobota, 2 listopada 2013
Nie warto wywoływać duchów (Humoreska) - Jan Orlicki
Tego
nigdy nie zapomnę jak mając dwanaście lat chciałem razem kolegą
i koleżanką wywołać ducha.
Było
to bardzo dawno temu. Pamiętam, że chodziłem wtedy do szóstej
klasy szkoły podstawowej. Nie wiem dokładnie skąd przyszła ta
moda na wywoływanie duchów, ale pamiętam jedno, że wszyscy w
szkole mówili tylko o tym. Wielu było takich co chwalili się, że
za pomocą talerzyka udało im się wywołać ducha, który
odpowiadał na ich pytania.
Miałem
wówczas dobrego kolegę Marka i koleżankę Anię. Chodziliśmy do
tej samej klasy i mieszkaliśmy w tym samym bloku. Pewnego razu
postanowiliśmy, że i my spróbujemy wywołać ducha.
Zapytałem
swojego starszego o osiem lat brata co o tym myśli. Najpierw się
zaśmiał, a potem powiedział: - uważajcie, to bardzo
niebezpieczne!
Był
listopad, parę dni po Wszystkich Świętych. Kiedy zrobiło się
ciemno, zaprosiłem Marka i Anię do siebie i zaczęliśmy wywoływać
ducha. W pokoju paliła się tylko świeczka, więc był odpowiedni
nastrój. Na stole leżała plansza z literami i cyframi, a na niej
leżał talerzyk.
Ja
jako mistrz ceremonii zacząłem: - duchu!, duchu! przyjdź i
odpowiedz na nasze pytania. Nic się nie dzieje, więc zaczynam
jeszcze raz: - duchu!, duchu!...
Nie
zdążyłem do końca wypowiedzieć zaklęcie, a tu słyszę
ochrypły, przerażający głos: - Jużżż... przy...by...wam!!!
Raptem
otwierają się przeraźliwie skrzypiąc drzwi szafy, która stała
za mną i wychodzi z szafy biała postać.
Ania
i Marek siedzieli po drugiej stronie stołu i mięli za sobą drzwi
od pokoju. Na widok ducha rzucili się szybko do ucieczki. Ja, zanim
obiegłem stół, to duch dopadł mnie w samych drzwiach. Te, jednak
zamknęły się przede mną. Świeczka zgasła i było bardzo ciemno.
Duch trzymał mnie mocno za sweter na plecach.
To
już po mnie – pomyślałem i zacząłem się drzeć z całej siły:
- ratunku!, ratunku!!!
Nagle
drzwi się otwierają do pokoju i wpada ojciec. Zapala światło.
Trzyma w ręku prześcieradło i krzyczy: - co ty wyprawiasz –
durniu! Mogli przez ciebie dostać zawału!
Z
początku myślałem, że to do mnie się tyczy, a nie do ducha.
Powoli obejrzałem się za siebie, a tam stał mój brat i to do
niego mówił mój ojciec.
-
Co tak ojciec krzyczy – mówi mój brat. Chcieli ducha to mięli
ducha i jak gdyby nic wyszedł z pokoju.
To
był mój pierwszy i ostatni raz kiedy wywoływałem duchy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)