sobota, 31 grudnia 2016
sobota, 24 grudnia 2016
niedziela, 18 grudnia 2016
niedziela, 11 grudnia 2016
sobota, 10 grudnia 2016
niedziela, 4 grudnia 2016
niedziela, 27 listopada 2016
niedziela, 20 listopada 2016
niedziela, 13 listopada 2016
niedziela, 6 listopada 2016
wtorek, 1 listopada 2016
niedziela, 30 października 2016
niedziela, 23 października 2016
niedziela, 16 października 2016
Przekształcenie (Humoreska) - Jan Orlicki
W
naszym kraju ciągle trwają różnego rodzaju przekształcenia. Tak
dzieje się od wielu lat i różnie z tym bywa. Nie wszystko udaje
się przekształcić, tak jakbyśmy wszyscy tego chcieli.
Zakład
pracy, w którym pracuję też niedawno przekształcił się w
spółkę. W związku z tym mieliśmy dużo pracy i to czasami nie
osiem, ale nawet szesnaście godzin dziennie. Nareszcie jest trochę
luzu, więc postanowiłem odpocząć. Najlepiej odpoczywa się na
łonie natury, zatem ogród zoologiczny będzie najlepszym miejscem.
Udałem się więc do zoo. Spacerowałem i obserwowałem zwierzęta.
Starałem się nie myśleć o tym wszystkim co było w pracy. Po
dwóch godzinach chodzenia poczułem lekkie zmęczenie. Usiadłem na
ławeczce naprzeciwko klatki z gorylami. Zamknąłem oczy i znowu
wróciły myśli o tym przekształceniu. Czy to będzie dobre dla
mnie i dla innych. Mam nadzieję, że będzie, przecież to nie tylko
my, ale cały kraj się ciągle przekształca. Wojsko, szpitale,
ministerstwa i różnego rodzaju fundusze zmieniają swoje oblicze.
Nagle (trochę się zdrzemnąłem), ktoś szarpie mnie za ramię i
krzyczy: - Panie, panie! Patrz pan co to się dzieje. Małpa
przekształca się w człowieka. Patrzę, rzeczywiście coś dziwnego
dzieje się w klatce z gorylami. - Nie małpa, tylko goryl - mówię
do niego. To jest jakaś sztuczka dla zwiedzających. Wie pan, taka
atrakcja. - Panie - mówi nieznajomy. Przecież jesteśmy tu, tylko
my. To dla dwóch osób robiliby takie atrakcje? Podeszliśmy bliżej
klatki. Rzeczywiście goryl coraz bardziej przypominał człowieka.
Owłosienie zaczęło wychodzić ze skóry, a sylwetka nabierała
proporcji jakie mają ludzie. Głowa coraz bardziej przypominała
ludzką twarz. - Panie, to najprawdziwsza prawda! Faktycznie, nie
była to żadna sztuczka. Wszystko działo się tu i teraz, na
naszych oczach. - W tym kraju panie, wszystko jest możliwe. Oby się
tylko dobrze przekształcił. - Oby - potwierdziłem. Do wyborów
jest jeszcze trochę czasu. Może zdąży się dobrze przekształcić.
niedziela, 9 października 2016
sobota, 1 października 2016
niedziela, 25 września 2016
sobota, 17 września 2016
niedziela, 11 września 2016
niedziela, 4 września 2016
Fraszki
Jan Orlicki
Dedukcja
Każdy
głupi ma swój rozum
-
my też swoje rozumy mamy.
Więc
wszyscy jesteśmy – głupcami...
Logiczne
myślenie
Siedzę
i myślę
-
myślę, znaczy pracuję.
Im
więcej myślę,
tym
dłużej siedzę.
Pechowiec
Nie
chciał być kozłem
-
został osłem.
środa, 31 sierpnia 2016
niedziela, 28 sierpnia 2016
niedziela, 21 sierpnia 2016
niedziela, 14 sierpnia 2016
niedziela, 7 sierpnia 2016
czwartek, 4 sierpnia 2016
niedziela, 31 lipca 2016
niedziela, 24 lipca 2016
Mój przyjaciel prosiak (Humoreska) - Jan Orlicki
Kto się za ten tekst obraża, ten się sam za świnię uważa.
Zaczęła
mi dokuczać samotność jak nigdy dotąd. Przez czterdzieści lat
nie czułem się tak, jak teraz. Pomyślałem - czas znaleźć sobie
jakiegoś przyjaciela. Wśród ludzi - o nie! Lepiej już wśród
zwierząt. Zastanawiałem się, co sobie kupić. Psów się boję.
Przecież tyle się teraz słyszy, że pies pogryzł, a nawet zdarza
się, że zagryzł właściciela. Co to, to nie! Kotów nie lubię,
bo nie lubię. Wpadłem na pomysł, że kupię sobie małego
prosiaczka. To takie oryginalne - powiedziałem do siebie. Poszedłem
więc na bazar i kupiłem. Specjalnie wybrałem samca (knura), żeby
koledzy nie podejrzewali mnie o jakieś zboczenia seksualne. No i
jest. Zrobiłem mu w łazience specjalne miejsce. Wieczorem
zabierałem go na telewizję. Tak się prosiak przyzwyczaił, że
musiałem siedzieć do końca programu. I tak, później, było go
ciężko oderwać od telewizora. Przez cały czas pilnie go
obserwowałem i doszedłem do wniosku, że jest bardzo podobny do
ludzi. To pokwiczy coś pod ryjem, to kaprysi przy jedzeniu, a do
tego niemiłosiernie mlaska. Zupełnie jak człowiek. Gdyby tak
jeszcze umiał mówić - to by było coś... Pewnego dnia, a była to
wolna sobota, kupiłem pół litra wódki. Siedzę za stołem i myślę
- sam nie będę pił. Nalałem więc prosiakowi trochę do zupy w
miseczce. Twoje zdrowie - mówię do niego, a on jakby mnie zrozumiał
i zaczął chlipać zupę. Po paru głębszych, patrzę na niego i
mówię - jesteś pijany jak świnia. Spojrzał na mnie ostro. Oj,
przepraszam - poprawiłem się - jak człowiek. Przyglądam się
prosiakowi, przyglądam i coraz bardziej rozpoznaję w nim kilku
moich znajomych.
niedziela, 17 lipca 2016
niedziela, 10 lipca 2016
niedziela, 3 lipca 2016
niedziela, 26 czerwca 2016
sobota, 25 czerwca 2016
niedziela, 19 czerwca 2016
czwartek, 16 czerwca 2016
niedziela, 12 czerwca 2016
niedziela, 5 czerwca 2016
niedziela, 29 maja 2016
Jak tu nie wierzyć w kadzidełko (Humoreska) - Jan Orlicki
Dobrze,
że dzieci są już na swoim i mają dobrą pracę, bo na mnie już
od dłuższego czasu nie mogą liczyć. Nie wiem co się stało, ale
w pewnym momencie wszystko zaczęło mi się walić. Dwa lata temu
straciłem pracę. Żona pojechała do Niemiec, do pracy i do tej
pory nie wraca. Po prostu znalazła sobie innego i ma mnie gdzieś.
Mieszkam sam w domu po rodzicach, który coraz bardziej podupada,
nieremontowany już od dawna. Samochód od prawie roku stoi zepsuty.
Co się dzieje, co robić? Jak wyjść z tego wszystkiego? Ciągle
zadaję sobie te pytania, a odpowiedzi brak. Codziennie chodzę
szukać pracy i nic. Nieraz zdarza mi się znaleźć jakąś pracę
dorywczą, ale to na krótki okres i potem znowu wszystko od
początku. Chodzenie i szukanie. Dobrze, że mam jeszcze trochę
oszczędności, które pozwalają mi przeżyć te dni bez pracy.
Pewnego razu idę ulicą, a tu nagle, ktoś mnie zaczepia. - Cześć!
Nie poznajesz? Patrzę, a to kolega ze szkoły - Zenek. - Cześć!
Poznaję, tylko tak się trochę zamyśliłem. - Fajnie, że cię
widzę. Choć pogadamy, wypijemy piwko. Tu niedaleko jest taki
ogródek piwny - powiedział Zenek. Poszliśmy. Pijemy piwko,
rozmawiamy, a ja się modlę, żeby tylko się nie spytał; - co u
ciebie. Długo nie trzeba było czekać: Co u ciebie - pyta. - Jakby
ci to powiedzieć... wszystko mi się zawaliło. Opowiedziałem mu,
bo co miałem kłamać. Wcześniej czy później dowiedziałby się
od kogoś innego. - To, choroba... masz pecha. Co ja mówię, to całe
stado pechów. Masz rację - dodałem - całe stado. - Powiem ci
jedno - zaczął Zenek. Interesuję się już od dawna zjawiskami
paranormalnymi. Takie, wiesz, wahadełka, kadzidełka, przepowiednie
itp. Nie mam za dużo czasu, żeby ci o tym dokładnie opowiedzieć,
ale wiesz chyba o czym mówię. - Wiem, słyszałem co nieco, o tym.
- Dobrze... Radzę ci, jak będziesz wracał do domu, kup kadzidełka.
Jest tu niedaleko taki sklep, więc nie będziesz miał z tym
problemu. W domu zapalisz i okadzisz wszystkie pomieszczenia dymem z
kadzidełka. Od razu ci się wszystko odmieni na lepsze, zobaczysz,
mówię ci. Powiem więcej, kup farbę i pomaluj np. okna. Żeby, tak
naocznie zacząć odnowę twojego życia. Od razu będzie widać
zmianę, a to pociągnie za sobą inne zmiany. Zobaczysz będzie
lepiej, odmienisz swoje życie na lepsze.
Wracając do domu, kupiłem kadzidełka, białą farbę na okna, rozpuszczalnik i pędzle. Zjadłem obiad, zapaliłem dwa kadzidełka i tak chodziłem po całym domu. Okadziłem wszystkie pomieszczenia bardzo dokładnie i na koniec postawiłem kadzidełka na stole. Stół był zasłany gazetami, ponieważ stała tam już farba i rozpuszczalnik. Zacząłem malować okno. Dobrze mi to wychodziło. Cofnąłem się trochę, żeby zobaczyć jak to wygląda i niechcący potrąciłem stół. No i się zaczęło... Rozpuszczalnik się rozlał po gazetach, na to spadły kadzidełka i zaczęło się palić. Pobiegłem po wiadro, ale zanim nalałem wody, już się na dobre paliło. Zadzwoniłem po straż. Jak przyjechali i ugasili, to okazało się, że spaliło się prawie pół domu. Minęły dwa tygodnie, idę kupić farbę na remont domu, a tu znowu spotykam Zenka. Od razu pyta, co się u mnie zmieniło. Mówię mu, że o mało całego domu nie spaliłem przez te kadzidełka. Po chwili jednak dodałem, że to przez moją nieostrożność. Zenek od razu zaczął: - Widzisz, widzisz, musiało być dużo zła w twoim domu, że aż trzeba było je ogniem wypalić! Zobaczysz, teraz będzie lepiej, tylko lepiej... Słysząc to, nie chciałem dłużej z nim rozmawiać. Powiedziałem, że śpieszę się, bo czeka na mnie kolega, który pomaga mi w odbudowie domu. Poszedłem do sklepu po farbę. W sklepie spotkałem innego kolegę, który przekazał mi, że szuka pracownika do swojej firmy. Mówię mu, że sam szukam pracy i mogę chętnie dla niego pracować. Zgodził się od razu, bo szukał tokarza, a ja mam taki zawód i duży staż. Wracając do domu - myślałem; coś się jednak odmieniło. Przed wejściem zajrzałem do skrzynki na listy, a tam list z zagranicy. Otwieram i czytam, a w liście żona pisze, że przeprasza i chce wrócić, że była głupia... Wchodzę do środka, siadam z wrażenia i nie wiem co o tym myśleć.
Wracając do domu, kupiłem kadzidełka, białą farbę na okna, rozpuszczalnik i pędzle. Zjadłem obiad, zapaliłem dwa kadzidełka i tak chodziłem po całym domu. Okadziłem wszystkie pomieszczenia bardzo dokładnie i na koniec postawiłem kadzidełka na stole. Stół był zasłany gazetami, ponieważ stała tam już farba i rozpuszczalnik. Zacząłem malować okno. Dobrze mi to wychodziło. Cofnąłem się trochę, żeby zobaczyć jak to wygląda i niechcący potrąciłem stół. No i się zaczęło... Rozpuszczalnik się rozlał po gazetach, na to spadły kadzidełka i zaczęło się palić. Pobiegłem po wiadro, ale zanim nalałem wody, już się na dobre paliło. Zadzwoniłem po straż. Jak przyjechali i ugasili, to okazało się, że spaliło się prawie pół domu. Minęły dwa tygodnie, idę kupić farbę na remont domu, a tu znowu spotykam Zenka. Od razu pyta, co się u mnie zmieniło. Mówię mu, że o mało całego domu nie spaliłem przez te kadzidełka. Po chwili jednak dodałem, że to przez moją nieostrożność. Zenek od razu zaczął: - Widzisz, widzisz, musiało być dużo zła w twoim domu, że aż trzeba było je ogniem wypalić! Zobaczysz, teraz będzie lepiej, tylko lepiej... Słysząc to, nie chciałem dłużej z nim rozmawiać. Powiedziałem, że śpieszę się, bo czeka na mnie kolega, który pomaga mi w odbudowie domu. Poszedłem do sklepu po farbę. W sklepie spotkałem innego kolegę, który przekazał mi, że szuka pracownika do swojej firmy. Mówię mu, że sam szukam pracy i mogę chętnie dla niego pracować. Zgodził się od razu, bo szukał tokarza, a ja mam taki zawód i duży staż. Wracając do domu - myślałem; coś się jednak odmieniło. Przed wejściem zajrzałem do skrzynki na listy, a tam list z zagranicy. Otwieram i czytam, a w liście żona pisze, że przeprasza i chce wrócić, że była głupia... Wchodzę do środka, siadam z wrażenia i nie wiem co o tym myśleć.
niedziela, 22 maja 2016
niedziela, 15 maja 2016
niedziela, 8 maja 2016
niedziela, 1 maja 2016
niedziela, 24 kwietnia 2016
niedziela, 17 kwietnia 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)